Witam
w kolejnym artykule z serii „Niezwykłe polskie tradycje” w
dzisiejszym wydaniu odwiedzimy uroczystość nazywana przez ludzi
„Dziadami”. Mam nadzieję, że spodoba wam się relacja i
zmotywujecie mnie do tworzenia kolejnych wydań.
Wyjechałem
z redakcji o godzinie 20:00 do przejechania miałem około 100km
jednak była mgła i trasa się bardzo dłużyła, więc na miejsce
dojechałem koło godziny 22:00. Kiedy dojechałem na miejsce wyłonił
się ponury cmentarz a w jego oddali kaplica. Więc udałem się w
jej kierunku. Kiedy wszedłem do środka wśród ludzi panował
gwar, w oddali zauważyłem guślarza
(wcześnie w internecie wyszukałem, że to on prowadzi obrzęd).
Po chwili zapanowała cisza i Guślarz zaczął przemawiać.
- Jak co roku zebraliśmy się tutaj aby odprawić obrzęd Dziadów. Proszę zachować ciszę i postępować zgodnie z moimi poleceniami.
Po
wygłoszeniu tych słów poprosił swojego pomocnika o podanie garści
kądzieli, którą podpalił (z
tego co wcześniej się dowiedziałem poprzez tą klątwę przywołuje
się duchy lekkie).
W pewnym momencie pojawiły się dwa duchy przedstawiły się jako
Józio i Rózia. Opowiedziały o sobie, jednak głównym ich
przesłaniem było to, że kto nie doznał goryczy nigdy w życiu ten
nie będzie szczęśliwy w niebie. Guślarz w ich prośbie dał im
ziarna goryczy i po chwili je odwołał i kazał zamknąć drzwi na
klucz.
Następnym
duchem, który został przywołany poprzez zapalenie kotła z wódką
było Widmo Złego Pana. Jednak nie pojawił się on w kaplicy, a za
jej oknem, ponieważ ptaki, którym w przeszłości wyrządził
krzywdę nie chciały wpuścić go do środka. Opowiedział o sobie i
ze zmęczenie rzekł „Bo
kto nie był ni razu człowiekiem,
Temu człowiek nic nie pomoże.” i duch został odwołany.
Temu człowiek nic nie pomoże.” i duch został odwołany.
Po
tym zostaje spalony wianek święconego ziela i pojawia się duch
Zosi. Uświadamia ona ludzi, że jeżeli ktoś umrze bez miłości
nie trafi do nieba. Jednak Guślarz posiadał dar proroczy i oznajmił
dziewczynie, że za dwa lata „stanie za niebieskim progiem”, po
tym prowadzący odsyła ją i uważa obrzęd za zakończony przez co
jedzenie zostaje rozrzucone po całej sali.
Minęła północ, lampy
i świece zostały już zapalone, jednak w pewnym momencie zapadła
się podłoga i pojawia się niewzywane
przez nikogo Widmo (próbowałem
się dowiedzieć od ludzi co się dokładnie stało, ale wszyscy byli
w podobnym rozkojarzeniu jak ja).
Skierowało się ono w stronę pasterki i wskazało ręką na serce.
Guślarz próbował dowiedzieć się kim jest to stworzenie, jednak
bez odzewu, próbuje na wszystkie możliwe sposoby. Po chwili
poprosił on o wyprowadzenie kobiety z kaplicy, jednak duch dalej za
nią podąża.......
Jeżeli
chcecie dowiedzieć się co wydarzyło się dalej zostawcie pozytywny
komentarz i udostępniajcie artykuł, ponieważ mam już przygotowaną
drugą część.
Kacper
Latuszewski